Czas przetworów śliwkowych już za nami ale dopiero teraz udało mi się zrobić etykietki na słoiczki.
Uwielbiam konfiturę śliwkową z twarogiem i ciemnym pieczywem na śniadanie. Pycha!
Śliwki kupuję w ilościach hurtowych:-), przerabiam je też za jednym razem. I tak, kilka lat temu kiedy zabrakło mi garów do smażenia śliwek a nie chciałam tracić czasu wypróbowałam ich "obróbkę" w piekarniku (poza standardowym smażeniem w garach).
Chętnie podzielę się z Wami tym sposobem bo śliweczki cudnie się opiekają i marszczą:-)
Powidła śliwkowe:
Śliwki
cukier
cynamon
imbir
gałka muszkatołowa
Śliwki wydrylować, zasypać cukrem, włożyć do brytfanny i piec w 180-200 st. w piekarniku.
Na bieżąco odlewamy sok z owoców, tak aby śliwki nie dusiły się tylko opiekały. Jak zbierzemy cały sok dodajemy cynamon, imbir i gałkę muszkatołową. Śliwki muszą wyglądać na wyschnięte - skórkę mają pomarszczoną i piękny ciemny kolor (nie wspomnę o zapachu). Przechodząc do tego etapu często przekładam śliwki do garnka z grubym dnem lub patelni i dalszy proces przebiega już na kuchence a nie w piekarniku:-)
Dodaję ewentualnie cukier i przyprawy - wedle smaku:-)
Powidła, które przygotowuję od początku w garnku traktuję podobnie - czyli odcedzam na bieżąco sok i doprawiam do smaku. Smażę do momentu gdy całość jest dość gęsta.
Później konfitury do słoiczków, sok przelewam przez gazę i do buteleczek. Jeszcze tylko pasteryzacja i ...
... i smacznego!!!
A co do etykiet, to w tym roku wymyśliłam sobie taki kształt, że zanim wytnę wszystkie i okleję nimi słoiczki, to wcześniej zjem przetwory:-)
Do tegorocznego sezonu przetworowego dołączył też mąż - tyle, że na jego "wyroby" musimy kilka tygodni poczekać (to ta butelczyna za słoikami:-))
Uwielbiam sliwki w kazdej postaci. Czy serwetki na pokrywki sama dziergalas? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwprost cudowne - aż szkoda ich jeść są takie piękne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam śliwki i powidła śliwkowe, więc zazdroszczę przetworów :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Kasia
Uwielbiam powidła! Twoje wyglądają prześlicznie! I pewnie smakują bajecznie......
OdpowiedzUsuńJa robię trochę inaczej - nie odlewam soku, tylko smażę przez trzy dni z przerwami, aż nie zgęstnieją!
Pozdrawiam serdecznie:)
ależ przepięknie je zrobiłaś:))a te etykiety są niesamowite nawet nie wiedzialam,ze mozna samemu takie zrobic;))trunek meza zapewne tez bedzie pyszny;))a z pieczeniem sliwek w piekarniku fajny pomysl;))pozdrawiam cieplo:)
OdpowiedzUsuńPiękne etykietki, ja zabieram się do takowych już chyba z miesiąc i wiecznie coś!
OdpowiedzUsuńPowidła śliwkowe uwielbiam ale nie zrobiłam:(
pozdrawiam,
mniam!Ł===
OdpowiedzUsuńPowidła śliwkowe..hmmm...uwielbiam!a w takiej oprawie to pewnie jeszcze smaczniejsze:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
się pochwalę taż zrobiłam a zestaw ciemne pieczywo twaróg i powidła to też moje ukochane śnadanie
OdpowiedzUsuńach smakują, smakują... i znikają ze spiżarki "odchudzając" zapasy zimowe:-)
OdpowiedzUsuńZosiu - taka zdolna to ja nie jestem choć bardzo chciałabym się nauczyć robić cudeńka na szydełku. Może kiedyś. A póki co nagminnie kupuję serwetki w second hand'ach i przerabiam je na kapturki na słoiczki:-)
Ewkiki - 3 dni smażenia...!!!??? Pierwszy raz, kiedy robiłam konfitury śliwkowe faktycznie smażyłam jak babcia przykazała 3 dni, aż sok odparował a konfitury zgęstniały. Nigdy więcej! Cały dzień kucharzenia to dla mnie i tak szczyt cierpliwości.
Słodkie całusy od usmarowanej powidłami buzi Wam przesyłam!:-)
pychotka , śliwki kocham a na chlebku z serkiem to już poezja :))) buziaki przesyłam :)
OdpowiedzUsuńAch, już mi ślinka cieknie! Dawno nie jadłam takich domowych przetworów. Moja mama kiedyś robiła powidła mirabelkowe, pychotka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń