piątek, 23 grudnia 2011

Zapach pierników i magia czerwieni...

Goździki, cynamon, imbir... - mieszanka tych zapachów zawsze kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia.

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić przepisem na przepyszne pierniczki. Receptura pochodzi z magazynu Martha Stewart Living i od 4 lat piekę je krótko przed świętami. Zaleta jest taka, że nie trzeba czekać "aż pierniczki dojdą" i staną się chrupkie a ich smak jest rewelacyjny!!!






nie wiem czemu obraca mi to zdjęcie...???

PIERNIKI  Z  MELASĄ

5,5 szklanki mąki
łyżeczka sody oczyszczonej
1,5 łyżeczki soli
4 łyżeczki zmielonego imbiru
4 łyżeczki zmielonego cynamonu
1,5 łyżeczki zmielonych goździków
łyżeczka świeżo utartej gałki muszkatołowej
240 g masła
1 szklanka brązowego cukru
2 duże jajka
1,5 szklanki melasy

1. Mąkę, sodę, sól i przyprawy wymieszać
2. Utrzeć masło z cukrem na puszystą masę. Nadal ubijając dodać jajka a następnie melasę. Zredukować obroty miksera do min. i powoli wsypać mąkę wymieszaną z sodą, solą i przyprawami. Po dokładnym wymieszaniu składników, podzielić ciasto na 3 części i odstawić do lodówki na min. godzinę.
3. Pergamin szczodrze wysypać mąką. Rozwałkować ciasto na grubość ok. 0,5 cm i wstawić do zamrażarki na ok. 15 min.
4.Wykroić pierniczki i ponownie wstawić do zamrażarki na ok. 15 min.
5. Nagrzać piekarnik do 180 st. C i piec przez ok. 10 min. - pierniczki powinny być chrupiące ale nie za ciemne.

Chcąc uzyskać łagodny smak i złoty kolor pierniczków zamiast 1,5 szklanki melasy można dać 1 szklankę miodu i 0,5 szklanki melasy. Piekę zawsze dwie wersje:-)
Po ostygnięciu należy przechowywać pierniki w szczelnym pojemniku/słoiku.
Oczywiście można udekorować lukrem lub czym kto lubi ale ja preferuję "golasy":-)




Co do dekoracji zupełnie nie mogłam w tym roku wpaść w klimat. Nie ma więc żadnego fiku-miku:-)



Ramkom na zdjęcia dorobiłam passe-partout używając serwetki z motywem świątecznym. Dodałam również napis Merry Christmas i zawiesiłam gwiazdki choinkowe. Skarpety uszyte w poprzednim roku:-)




Zmieniłam zazdrostki na biało-czerwoną kratkę i dla równowagi uszyłam białą zasłonkę:-)



Nie mogło zabraknąć serduszek:-)





Świąt dodałam też lampie szyjąc jej nowy abażur - ze starej koszuli of course!!!:-)




Akcenty w podusiach, czerwony pled z białe grochy, iskierki choinkowych lampek i ... można z rodzinką leniuchować!!! Czego i Wam życzę!


wtorek, 6 grudnia 2011

Poczciwa naturalna starość...

Uwielbiam stare przedmioty... Nadgryzione zębem czasu, z historią, ze wspomnieniami...
Do takich staruszków potrzebna jest też odpowiednia oprawa. I choć czas zupełnie odmienny u mnie powstały lniane kwiaty (oczywiście ze zgrzebnego lnu od babci)...




Kwiaty mają pod spodem pętelkę z jutowego sznurka więc można je wykorzystać jako broszkę, zawieszkę - pełna dowolność...

U mnie są "ociepleniem" pewnej ramy...

Ramę sprezentował mi wujek, wiedząc o moim zamiłowaniu do "rupieci". Nie zrobiłam zdjęcia "przed" ale możecie sobie wyobrazić - zabejcowana na rudy kolor i pokryta sieciami pajęczyn:-)
Ostatnio całkowicie pochłonęło mnie malowanie drewna tak aby widać było jego strukturę a przy tym dwa kontrastowe kolory - podstawa powyższych kwiatów jest również wykonana w ten sposób ale to inny projekt, który jest jeszcze w obróbce:-)

W taki właśnie sposób "potraktowałam" ramę. Po dokładnym oszlifowaniu drewna, położyłam jedną warstwę mocno rozcieńczonej farby (u mnie to akurat mix kawy z mlekiem, szarości, odrobina barwnika czarnego i czerwonego). Nadmiar zebrałam papierowym ręcznikiem. Po wyschnięciu białą farbę nakładałam na bardzo sztywny pędzel, wycierałam go ręcznikiem papierowym i tzw. metodą suchego pędzla przecierałam w wybranych miejscach. Po wyschnięciu przeszlifowałam wełną stalową i nałożyłam pastę woskową.



Początkowo miałam w planie zawieszenie wyłącznie jutowego sznurka ale rama wydawała mi się "pusta" więc środek wypełniłam siatką hodowlaną, którą spatynowałam trochę moim "mixem"...


... ponieważ docelowo miała mi ona służyć do prezentacji kilku starych rodzinnych fotografii...



Jak widzicie znalazły się tutaj i moje lniane kwiaty, i ukochane koronkowe serwetki, i bawełniana chusteczka...





I choć do świąt u mnie daleko i jakoś zupełnie nie mam weny na dekoracje bożonarodzeniowe uszyłam świąteczne serduszko - lniane, z serwetkową aplikacją i sznurkiem do snopowiązałek:-)