czwartek, 20 grudnia 2012

Przedświąteczny błękit

Witajcie!
Przede wszystkim dziękuję za pamięć i życzenia przesyłane mailami:-) To miłe, że mimo "ciszy" na moim blogu pamiętacie i się odzywacie:-)

Przyznaję, że nie mam pojęcia gdzie umknęły mi ostatnie 4 miesiące:-) Jeszcze niedawno zastanawiałam się czy to oby nie za szybko z dekoracjami świątecznymi...

Ten ciągły bieg i nadmiar codziennych wrażeń spowodował, że energetyzujące czerwienie nie były kolorami, którymi chciałam się ostatnio otaczać. Zamiast tego zagościł u nas delikatny, spokojny błękit.


I zobaczcie co otrzymałam jakiś czas temu od Ushii ...


Tak - ten śliczny ocieplacz na długo pozwala się cieszyć ciepłą herbatką...:-) To nie wszystkie niespodzianki od Tej przemiłej osóbki ale o tym może innym razem...

Pastelowe błękity wprowadzają spokój, lekkość i pięknie komponują się ze śniegiem za oknem...:-)


Z dziećmi udekorowaliśmy nasze świece adwentowe - paseczki z papierowej serwetki i cyferki wycięte z filcowych arkuszy. Tą samą serwetkę zresztą użyłam przy ozdabianiu różyczkowej puszki na zdjęciu powyżej. Bombki i lampion z poprzednich lat.


Nie wiem czy jeszcze uda mi się tutaj zajrzeć przed świętami, bo moje dzieciaczki ogarnął wirus więc życzę Wam wszystkim  

rodzinnych, czułych i obfitych w prezenty świąt, 
radości i zdrowia w Nowym Roku!!!


Całusy - Magda

czwartek, 9 sierpnia 2012

Kowboj wyruszył w rejs i Kącik Wodnego Policjanta...

Nasz kowboj wyruszył w rejs z Zielonym Czółnem...:-)


Asia doceniła nasze rodzicielskie zmagania i zaprosiła nas do Letniego Wydania Green Canoe Style:-)
Cieszę się, że Jej i Wam spodobała się aranżacja pokoju chłopięcego. Zapraszam Was do lektury całego magazynu bo jest tam wiele ciekawych i pięknych inspiracji!

Kącik naszego Szeryfa już znacie:



Jeśli macie ochotę na więcej zdjęć i informacji, to znajdziecie je w GCS 2/2012 oraz tutaj.

Przedstawiając Kącik Kowboja obiecałam również zdjęcia drugiej części pokoju - czyli pomysłu Maksa na patrolową łódź policyjną. Jednak wiosna a później lato wygoniło nas z czterech ścian na zieloną trawkę i "wariacje na temat" zostały przerwane:-) a to co udało nam się dokończyć, wygląda następująco:


Tak jak już wspominałam chłopcy mają wspólny pokój a w nim wspólną kolorystykę:-) To dzięki temu, mimo odmiennych zainteresowań udało nam się stworzyć spójne wnętrze.

Kącik Maksa miał nawiązywać do "Wodnego Policjanta".


 

Wspólnie wymyśliliśmy żagiel z charakterystycznym dla policji wodnej oznakowaniem. Oznaczenie wydrukowałam na tkaninie i przyszyłam do żagla, który to zamocowałam na kiju od szczotki. 


Dodatkowo Maks powiedział, że jego łóżko będzie łodzią więc musimy na nim zawiesić kotwicę. Narysowałam więc kotwicę na starej desce a teść wyciął ją wyrzynarką. Dodałam jej kolorystycznych szlifów i wedle życzenia zawisła na łóżku.


Na ścianie znalazło też miejsce stare wiosło i ster a uszyty kilka miesięcy wcześniej worek piracki (pokazywałam go tutaj) skrywa łupy zdobyte przez Policjanta:-) 


Co nie mieści się w worku, schowane jest w nadgryzionych zębem czasu walizkach.


Do tych walizek trafiają też prace plastyczne moich Pociech, które nie mieszczą się na poniższej tablicy lub też zostają zastąpione nowymi:-)


Dla licznych drobnych elementów – patrz ulubione klocki Lego moich Szkrabów – uszyłam kuferki w biało-niebieskie paseczki, które włożyłam do wiklinowych koszyków. Kuferki to pełen recykling - czyli tak jak lubię najbardziej - tkaninę na ich uszycie pozyskałam ze starej męskiej koszuli:-)


Kuferki sprawdziły nam się w 100%! - podczas wyjazdów chłopaki pakują do nich swoje ulubione zabawki i zabierają w podróż. 
 
Pozostając przy krawieckich tematach, przerobiłam również narzutę - a raczej z jednej zrobiłam dwie:-) Jej oryginalne przeznaczenie to pojedyncze łóżko. Przyznam Wam szczerze, że nawet mi jej poprawne rozłożenie sprawiało trudność (ciężka i wielka płachta) a co dopiero małym chłopcom. Przecięłam ją więc na pół, doszyłam lamówkę z pasującej tkaniny i mam dwie zgrabne narzuty:-) Poza tym są dwustronne więc jak nam się znudzi patchwork, wykładamy krateczkę:


Ta część pokoju czeka jeszcze na stworzenie radiostacji i kilku innych zaleceń Maksa:-) Nie wiem jednak czy po tegorocznych wakacjach i zachętach z naszej strony do ciągłych podróży pokój nie ulegnie drastycznej zmianie...:-) Zapytałam Maksa ostatnio jak chciałby urządzić swój pokój w remontowanej właśnie stodole - "to będzie pokój archeologa" - odpowiedział...

Zatem ahoj przygodo!!!




balon wyszperany gdzieś na pchlim targu

stara teczka od mojego wujka (podobnie zresztą jak jedna z walizek)


Oczywiście Ci, którzy do mnie zaglądają zauważyli zapewne zdecydowanie lepszą jakość niektórych z powyższych zdjęć. To niestety nie moja zasługa a naszego dobrego znajomego, który pomógł nam przygotować materiał zdjęciowy do letniego wydania GCS, za co mu serdecznie dziękuję. Namiastkę jego pracy możecie również zobaczyć na stronie www.pokojdziecka.pl

Pozdrawiam Was gorąco!
Magda 


niedziela, 8 lipca 2012

RÓŻAne błękity

Witajcie,
dziękuję za wszystkie miłe słowa i maile. Przepraszam, że nie odpowiadam na bieżąco ale jestem całkowicie poza zasięgiem:-) Jak tylko to będzie możliwe, z pewnością Was odwiedzę i odpiszę!!!

Tegoroczne wakacje spędzamy przy budowie naszej wymarzonej stodoły, która jest w pięknym miejscu ale poza zasięgiem sieci:-)

Dzisiaj opuściliśmy naszą wieś i wyruszyliśmy na pyszny obiadek u rodziców. Ukradłam więc chwilkę dla siebie i pokażę Wam moje pierwsze przeróbki krzeseł:-)

Stodołę chcę urządzić w bielach i pastelach. Krzesła będą również w tej kolorystyce.
To wcześniejsze przymiarki kolorystyczne z moimi ulubionymi łubinami i piwoniami:



Krzesła oryginalnie były pokryte kryjącą farbą w odcieniu kremu i pokryte lakierem do spękań (taka pajęczynka).
Zamawiając je myślałam, że może nie będę musiała zmieniać ich kolorystyki i zajmę się wyłącznie tapicerką.
Okazało się jednak, że ten kremowy odcień zupełnie nie wpisuje się w moją koncepcję pasteli i zdecydowałam się na całkowite oczyszczenie ich z farby.
Wybaczcie ale nie zrobiłam zdjęcia "przed" ale zarys krzesła możecie zobaczyć tutaj:

before...


Surowe drewno lekko pobieliłam i zawoskowałam.


Wymieniłam "środki" krzeseł (sprężyny były w dobrym stanie) i wykonałam im nową tapicerkę.

To już efekt końcowy:-) zdjęcia zrobione na szybko przed spakowaniem. Krzesła oczywiście docelowo znajdą swoje miejsce w stodole:-)

Pierwsza wersja różana:


Na siedzisku jest biało-różowa krateczka z bawełny, na oparciu - drobniutkie różowe różyczki:-) Wszystko wykończone różową taśmą i sznurkiem.

Druga wersja w błękitach, tak żeby nie było za słodko:-)


Na siedzisku błękitno-szary len, na oparciu róże w błękitach i wykończenie błękitno-szarymi taśmami i sznurami.

Chcąc uchronić siedziska przed łapkami moich dzieciaczków uszyłam podusie, które będzie można w razie potrzeby zdjąć i uprać.



Plecki krzesełek również wykończyłam tą samą "różaną" tkaniną:



I komplecik bez podusi i z....




A teraz trzymajcie za mnie kciuki bo muszę przerobić jeszcze 4 krzesła a drewno jest twarde i wbijaniu zszywek towarzyszą słowa, których cenzura nie przepuści...:-)
Dodatkowo nadszedł czas na malowanie wnętrza stodoły, pozostaje nam więc zakasać rękawy i ... do roboty!!!

Pozdrawiam Was gorąco
Magda

niedziela, 24 czerwca 2012

Prezenty...

Lubicie prezenty???!
Uwielbiam je! Obdarowywać i otrzymywać:-)

Dzisiaj dla odmiany nic "mojego":-)
Miałam za zadanie wybrać prezent: dla kobiety, plastyczki, młodej i przemiłej kobiety. I wybrałam choć nie było łatwo. I jest tak piękny, że muszę Wam go pokazać.

Prezent jest wykonany ręcznie przez bardzo utalentowaną Sylwię Żak. Jest ona autorką pięknej biżuterii soutache (sutasz). Zobaczcie sami:


Mam nadzieję, że udało mi się trafić w gust z wyborem kolorystyki... we wtorek okaże się czy Obdarowana padnie z zachwytu...:-)
Autorka tych pięknych kolczyków zadbała również o odpowiednie opakowanie prezentu.



Na koniec przepraszam, że sporadycznie Was odwiedzam. Zapewne w najbliższym czasie się to nie zmieni, ponieważ wiele ciekawych i absorbujących rzeczy wokół mnie się dzieje:-) Ale nadrobię to...:-)

I jeszcze jedna bardzo miła dla mnie chwila:-) Serdecznie dziękuję Kasi Bellingham za przyznanie Versatile Blogger.



Zarówno to wyróżnienie, jak i Wasze komentarze i obecność motywują mnie do dalszej pracy - DZIĘKUJĘ!!!
Oczywiście w najbliższym czasie prześlę moje wyróżnienia dla niezwykle twórczych i inspirujących osób:-)

środa, 9 maja 2012

Bieliźniarka w nowym wydaniu

Witam Was po dłuższej przerwie!
Bardzo dziękuję za miłe słowo i odwiedziny. Ostatnio sporadycznie Was odwiedzam za co z góry przepraszam - piękna pogoda i kilka ważnych (i przyjemnych) dla mnie "tematów", izolują mnie od komputera...:-)

Mam nadzieję, że Wy również macie dobre nastroje i mnóstwo pozytywnej energii - ja w każdym razie naładowałam ostatnio akumulatory w uroczej Toskanii i mam nadzieję, że uda mi się wkrótce podzielić z Wami wrażeniami:-)

Póki co przedstawiam Wam mój stary-nowy mebelek:


Wspominałam chyba kiedyś, że wyciągnęłam od wujka z warsztatu starą bieliźniarkę. I tak po prawie roku doczekała się wykończenia.
Po oczyszczeniu i wyszlifowaniu zostawiłam ją na kilka dobrych miesięcy, żeby sprawdzić czy siedzą w niej jeszcze korniki. Śladów po nich jest MNÓSTWO!!! Ale miałam cichą nadzieję, że już się wyprowadziły. Po kilku miesiącach nie było nowych dziurek więc przystąpiłam do malowania. Po czym... zaczęło się sypać... Jak to określiła Al - obudziłam korniki:-) Na szczęście Czarodziejka:-) poratowała mnie garścią informacji czym je zwalczyć i mogłam realizować swój projekt.

Tak wyglądała wcześniej:

Brakowało mi mebla, w którym trzymałabym płyty CD i DVD, gry po które ostatnio coraz częściej sięgamy z dziećmi oraz liczne kredki, flamastry, kartki, plasteliny - czyli cały kreatywny świat moich Pociech:-)
Owa bieliźniarka ma właśnie spełniać taką rolę.

Dlatego też pojawiły się odpowiednie napisy:



Główna konstrukcja mebla jest wykonana w stylu shabby chic natomiast fronty przecierane w sposób, o którym już wspominałam przy okazji np. tych obrazów.


Nie ominęła mnie mania szyldów:-) więc wykonałam własne (przy pomocy teścia:-)) - w ramach zapanowania nad porządkiem wewnątrz...:-)






Fronty wewnątrz, to również przecierki natomiast korpus pomalowany woskiem olejnym w odcieniu bieli - to przymiarki do malowania ścian w naszej stodole:-)

A teraz z muzyczką w tle i zapachem bzu rozchodzącym się po pokoju, idę pakować ten cały kram do środka:-)




piątek, 30 marca 2012

COWBOY ROOM

Mój młodszy synuś na pytanie "kim chciałbyś zostać w przyszłości" - odpowiada: "kowbojem":-)
I w takim właśnie klimacie zażyczył sobie swój kącik w pokoju:-)

Pokój dzieli z bratem, który ma całkowicie inne zainteresowania. Chcąc pogodzić te dwa światy i sprawić, aby różnorodność dekoracji współgrała ze sobą, postawiłam na wspólną kolorystykę.
Kolory dominujące w pokoju (moje ulubione zresztą) to: biel, malinowa czerwień, niebieski + navy oraz brąz.

Tworzymy pokój wspólnie i chyba nigdy nie skończymy, ponieważ kreatywność dzieciaków jest niesamowita i ciągle coś wymyślają. Dotychczas udało nam się osiągnąć taką wersję w klimacie "kowboja":


Nie mogło się obyć bez gwiazdy szeryfa:-) Uszyłam więc gwiazdę  wypełniając ją ociepliną w środku i przykleiłam litery. Wykonałam je łącząc tekturę z pianką (warstwa ochronna z jakiejś przesyłki) i oklejając tkaniną w kolorze czerwonym. Dzięki temu sprawia wrażenie trójwymiarowości.




Mój brat zorganizował podkowy - no bo kowboj bez konia...



Do niedawna Tymuś pytany: "jak się nazywasz?" - odpowiadał "Tymek Tymoteusz" - pomijając oczywiście nazwisko:-) Wykorzystałam zdjęcie braci i wywiesiłam LIST GOŃCZY!!!:-)


List to nic innego jak wydruk na papierze, postarzony patyną i opalony świeczką. No i dzięki  Anetce kupiłam sobie rewolwer i zaciskacz i mogę robić ładne dziurki:-) - dziękuję Ci jeszcze raz za wszystkie podpowiedzi!!!
No ale klu to to drewniane "coś", na którym wisi list. Ferie zimowe spędzaliśmy nad polskim morzem. Podczas licznych spacerów Maksio (mój starszy synek) przeglądał różne cuda wyrzucone przez morze. Ponieważ "zbieractwo" ma po mamusi:-) przytargał owo drewniane "coś". Mąż sugeruje, że jest to drewno orzechowe, kształt również przypomina jakieś narzędzie. Czy to możliwe, żeby przypłynęło do nas z baaaardzo daleka? Macie jakieś propozycje? Zdjęcie nie jest niestety najlepsze ...


I tak powstał kącik około-łóżkowy, a skoro łóżko to i podusie - ta nawiązująca do tematu przyjechała od Mimi:-)



Stara lampa całkowicie nie wpisywała się w klimat pokoju. Uszyłam więc nowy abażur z tkaniny jutowej dodając sznurek (rodzaj węzłów nie bez znaczenia - ale to już w następnym poście).


Do kompletu uszyłam jeszcze "stoper do drzwi" - w ferworze transferu odwrotnie przykleiłam wyrazy:-)


Zauważyliście już pewnie, że często używałam sznurka, który zresztą bardzo lubię. Użyłam go również w dziecięcym pele-mele:


Przy wykonaniu tablicy pomógł mi teść. Zbił ramę z kantówek a ja używając zszywacza tapicerskiego owinęłam ją tkaniną (jej kolor również nie bez znaczenia o czym w następnym poście). Zamocowałam sznurki w poziomie i łańcuszki w pionie tak aby dzieci mogły zawieszać tam swoje prace:-)



I właśnie się przeraziłam - a to za sprawą pociągu, który widzicie pod pele-mele. Otóż dwa lata temu!!! (to jest właśnie powód mojego przerażenia - szybko upływający czas) Asia z Green Canoe wykonała dla swojego Leosia wagoniki - możecie je zobaczyć tutaj. Podała mi namiary na producenta tych drewnianych skrzynek i w taki sposób powstał mój pociąg. Wagoniki tylko pomalowane i spatynowane, natomiast ciuchcia powstała przy pomocy mojego taty z dwóch skrzynek. Oczywiście to magazynek zabawek i książek moich dzieci, który służy nam już od prawie dwóch lat (o zgrozo...). W ramach akcentów kowbojskich wagoniki dostały "daszek w łaty".

To była jedna część pokoju. Druga - to całkiem inna bajka. Maksio zażyczył sobie aranżacje w stylu policyjnej łodzi patrolowej... Na tą wersję zapraszam Was wkrótce...

Pozdrawiam serdecznie a tym z Was, którzy są szczęśliwymi rodzicami, "dziadkami", "ciociami"... życzę wielu wspaniałych i kreatywnych chwil z dzieciaczkami!!!