poniedziałek, 11 lipca 2011

Mój nowy/stary pomocnik

Wspominałam Wam, że łubianka ma wiele zastosowań.
Tu jako pojemnik dla świeżo ściętej lawendy.




Brakowało mi w ogrodzie "pomocnika". Postanowiłam więc kupić "bazę" i przerobić wg własnego zapotrzebowania. Uratowałam starego Odrapańca od śmietnika z zamiarem wyszlifowania i nadania nowego koloru. Jednak jak na niego patrzę to jakoś mi tak szkoda zdzierać z niego te "szaty":-) Farba pięknie się łuszczy pokazując wielowarstwowość malowań.


Pożyjemy, zobaczymy co z nim będzie...

Póki co przygotowuję na nim lawendę i hortensje do suszenia


Mam nadzieję, że za radą Tulki w tym roku moje osiągnięcia w tej dziedzinie będą lepsze niż poprzednio...:-)

A tu już początki suszenia hortensji wg metody Kasi:


sobota, 9 lipca 2011

Nowe życie łubianki:-)

Sezon na truskawki już za nami a mi zawieruszyła się jedna łubianka.


Before...

Urlop za pasem, nasz domek na kółkach przygotowany do trasy, czekamy tylko na bezdeszczową pogodę  - mam nadzieję, że się doczekamy:-)

W każdym razie wpadł mi do głowy pomysł przerobienia łubianki na osłonkę dla mięty wykopanej z ogródka - doskonałej na letnie upały.

Farba, klej, serwetka, lakier i niebieska patyna - tak powstała moja urlopowa osłonka.
Środek wyłożyłam starą torbą foliową.

After...:-)





Mięty jeszcze nie przesadziłam bo dzisiaj łubianka służyła mi jako pojemnik na świeżo ściętą lawendę:-)
Jak widać zastosowań może mieć wiele...:-)

piątek, 1 lipca 2011

Huile d' Olive - upsss...!

Dawno nie pokazywałam Wam moich poczynań w deku. Fakt jest taki, że piękna pogoda wygrywa obecnie z klejami, papierami i dłubaniną. Pozostały jedynie farby ale o tym w innym poście.

Postanowiłam więc pokazać Wam niedawno skończony komplecik. Cyknęłam kilka zdjęć i właśnie gdy wybierałam odpowiednie do pokazania, zobaczyłam jakiego babola zrobiłam... Widzicie...?



Sprawa wygląda tak - komplet to oczywiście stary przerobiony blok na noże i zwykła deska do krojenia przerobiona na podkładkę pod garnki.  Sekret tkwi w... desce...
Jak wiadomo w deku trzeba czasami pokombinować, porwać papier/serwetkę, żeby całość się komponowała. No i poszarpałam napisy... A później pewnie miałam głowę w chmurach i przykleiłam odwrotnie. Powinno być Huile d' Olive a nie to co tam zmajstrowałam...
Ale cóż, nie myli się tylko ten, kto nic nie robi (jakoś trzeba się usprawiedliwić...).

A to już blok do noży - widać respekt do ostrych przedmiotów spowodował, że byłam już bardziej czujna i napis przykleiłam poprawnie:-)




W miejscu, gdzie wkłada się noże, nie malowałam farbą tylko białą bejcą a cały blok po skończeniu lakierowania pokryłam woskiem. Woda po nim spływa "jak po kaczce" i jest milusiński w dotyku...:-)



Mój  "babolek"...:-)


Huile d' Olive!!!!!




Jak ja mogłam tego nie zauważyć podczas kładzenia kilkunastu warstw lakieru....???