wtorek, 21 grudnia 2010

LOS SIĘ ZEMŚCIŁ...

Zakupem choinki w naszym domu zajmuje się „Głowa Rodziny”. I co roku po przytachaniu drzewka, owa „Głowa” musi wysłuchać marudzenia „Szyi” – a to choinka za mała, a to krzywa, a to nie pachnie… No to w tym roku „Głowa” dyplomatycznie zaproponowała, że poczeka w samochodzie… „Szyja” wyczuła podstęp ale nie dając po sobie znać udała się na oględziny, myśląc w duchu „to teraz pokażę Ci jak się wybiera choinkę…”. Wybierała, przebierała i przytachała drzewko do samochodu.
Następnego dnia „Głowa” umieściła choinkę w stojaku i przyniosła do domu chwaląc „Szyję”, że dobrego wyboru dokonała… „Szyja” podejrzliwie spojrzała na „Głowę” nie dowierzając komplementom. I słusznie…
Choinka okazała się być strasznie sponiewieraną, ubłoconą (przez co została skrócona), a igły już lądują na podłodze…
Gdzie „Szyja” miała oczy wybierając drzewko?
No cóż… w przyszłym roku bez „Głowy” ani rusz…!!!
Zwracam Ci honor „Głowo”!

POWITANIE

Czasami odnoszę wrażenie, że obecnie bez „wirtualnego świata” człowiek nie istnieje:-) Wszelkie konwersacje odbywają się głównie przez Skype, GG, NK, Facebook itp. witryny. Nie jestem zwolenniczką takiego „internetowego ekshibicjonizmu”, opowiadania o swojej rodzinie całemu światu. Z jednej strony zasłaniamy się ochroną danych osobowych a z drugiej - o wielu z nas możemy znaleźć szczegółowe dane w sieci.
No tak, ale jeśli podczytujemy czyjeś blogi, komentujemy – to czy wypada nam to robić anonimowo? Mamusia uczyła, że należy się przedstawić…:-)
W związku z tym, uczestnicząc trochę w owczym pędzie blogowania uległam i ja:-)
Powiedzmy, że to taki mój sposób na kontakt ze "światem" i odreagowanie od domowych pieleszy... a wierzcie mi, że przy trójce maluchów taka chwila dla siebie to rarytas:-)
I o takich właśnie chwilach, a raczej o tym co wówczas robię będzie głównie ten blog.
W końcu kura domowa też ma swoje życie…?:-) Nawet jeśli kręci się ono wokół domowego zacisza…
i już w świątecznych klimatach...