Słońce praży, ptaki śpiewają... Głowa pełna marzeń i wspomnień...
Jako dziecko uwielbiałam biegać w zbożu, zrywać chabry i maki. Kłosy sięgały ponad głowę więc łatwo można się było skryć przed rozwścieczonym gospodarzem, który dbał o dorodne plony. Po takich zabawach zboże "kładło się" co rolnika wzbogacało o kilka siwych włosów:-)
W niedzielę byliśmy w uroczym miejscu, gdzie korzystaliśmy z pięknej pogody, gościnności znajomych i uroków natury (o tym innym razem).
Nie mogłam się oprzeć i zrobiłam sobie bukiet z polnych kwiatów...
Nawet synuś stwierdził, że "piękne są te fioletowe dzwoneczki":-)
Teraz dają radość oczom i towarzyszą przy nadrabianiu zaległości prasowych:-)
Pozdrawiam Was znad kolorowych łąk:-)
"Bukiety wiejskie, jak wiadomo, wiazane byly w zwyz i stromo" (J. Tuwim).
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozgrzane laki latem, pachnace, zborze poprzetykane habrami i makami. Dobrze miec choc troche w dzbanku. Pozdrawiam.
Prześliczne i urokliwe są "łąkowe" bukiety! Szkoda, że taki krótki ich żywot!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Śliczny bukiet! Ja również mam podobne wspomnienia, zrywanie kwiatów i układanie bukietów było moim ulubionym letnim zajęciem :) Nawet chciałam zostać bukieciarką :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj dziękuje za łąkowe pozdrowienia, kto nie lubi takich bukietów?
OdpowiedzUsuńTo chyba ulubione zajęcie wszystkich dziewczynek małych i dużych. Pozdtawiam
Dzięki za te łąkowe cuda. Skorzystam z Twojego przepisu na botwinkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kwiatowo
Tomaszowa
Dzięki za udział w zabawie u mnie, buziaki! A relację ze stanu bugenwilly (nie wiem jak to się odmienia :) zamieściłam, buziaki!
OdpowiedzUsuńCoś za dużo chyba buziakuję!
OdpowiedzUsuń