niedziela, 1 maja 2011

Góry, woda i błogie lenistwo...

Dziękuję Wam za życzenia świąteczne i mam nadzieję, że czas ten udało Wam się spędzić w radosnej atmosferze przy słonecznej pogodzie.

My czas wielkanocny spędziliśmy w tym roku na słonecznej Słowacji, w Tatralandii. Przedłużyliśmy pobyt o kilka dni i tak udało nam się spędzić całkiem miły urlop.

Ze względu na nasze małe szkraby plany urlopowe ograniczają się w dużej mierze do stacjonarnych wypadów, bez zwiedzania i dłuższych przejażdżek. Nie przepadamy za siedzeniem za stołem, czas wiosenny sprzyja - i tak padło na Aquapark Tatralandia. Wybraliśmy się tam ze znajomymi, z którymi najnormalniej w świecie byczyliśmy się i taplaliśmy w wodzie a wieczorami raczyliśmy się "złotym bażantem":-). Dzieciaki były bardzo zadowolone a to dla mnie jeden z najważniejszych wyznaczników:-)

Miejsce urocze, z widokiem na Zachodnie Tatry, sztucznym jeziorem Liptowska Mara i źródłem wody termalnej, które zasila tamtejsze baseny. A basenów jest mnóstwo - i do pływania, i do zabawy.



Wprawdzie byliśmy przed otwarciem sezonu letniego i część basenów zewnętrznych była jeszcze nieczynna ale za to nie było "tłumów" i swobodnie mogliśmy wypoczywać:-) i bez kolejek korzystać z licznych rur i zjeżdżalni
Poza aquaparkiem było również mnóstwo atrakcji na świeżym powietrzu. Liczne place zabaw dla dzieci, korty tenisowe, boiska do siatkówki i piłki nożnej, linowy tor przeszkód czy rosyjskie kręgle...

Spacerom nie było końca. Uroku dodawały stylizowane domki, zgrupowane w wioski tematyczne: myśliwskie, liptowskiej wsi, osady indiańskiej, zatoki rybackiej, obozu harcerskiego, rzemieślniczego dworu czy "winiarskie". To kilka z nich:




Odwiedziliśmy też miasteczko westernowe. Obejrzeliśmy główne przedstawienie, które podobno było przedsmakiem tego co można zobaczyć w sezonie. Bez rewelacji, raczej jako "wypełniacz czasu" choć dzieciaki były zachwycone bo mogły przejechać się kolejką:-) Można też było pojeździć konno, stoczyć pojedynek, odwiedzić mini zoo lub stać się przez chwilę poszukiwaczem złota.






Wielkanocne akcenty również się znalazły - podczas gdy niektórzy grali w kręgle:-) Panie prezentowały swoje wyroby


Święta dało się odczuć dzięki powyższym dekoracjom i licznym gościom, którzy w tych dniach odwiedzili aquapark. Uznałam to za "zajawkę" tego, co moża uzyskać w sezonie. Z pewnością w szczycie tam nie wrócimy, bo nie przepadamy za tłumami ale takie lenistwo chętnie powtórzymy - szczególnie, że nie udało nam się tym razem odwiedzić okolicznych jaskiń czy muzeum wsi liptowskiej... I niestety kuchnia "pracowała na pół gwizdka" więc nie pojedliśmy regionalnych przysmaków...:-(

7 komentarzy:

  1. Świetny sposób spędzenia Świąt, mnie się to jeszcze nie zdarzyło, ale pewnie kiedyś...
    Zdjęcia super i wygląda, że " baterie' naładowane i można zmagać się z codziennością :).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja swoje baterie naladowalam w sierpniu i jeszcze trzyma.Tez bylismy w Liptowie,zaowocowalo to miloscia do tego regionu,chcielibysmy tam kiedys zamieszkac.Na razie marzymy i planujemy kolejne wakacje na Slowacji.Iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę urlopu w takich ciekawych miejscach. Domki urokliwe, zwłaszcza te z drewna i kamienia. A westernowe miasteczko jak podróż w czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje dziecko juz troche wyroslo z takich atrakcji, ale jeszcze niedawno podobnie spedzalismy urlop i bylo fajnie. Ciesze sie, ze mogliscie sie troszke polenic i wypoczac.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byliśmy tam z Dziećmi w styczniu - fajna wyprawa. Więcej informacji zamieściłam na moim drugim blogu http://magmark.blogspot.com/
    w zakładce Słowacja Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne miejsce. Nie możemy się doczekać relacji na żywo:)Pozdrawiam Małgosia (pseudo- szwagierka):)

    OdpowiedzUsuń