Na stole w stylu shabby chick stały świeczniki. Pominęłam ich wcześniejsze prezentowanie ponieważ traktowałam je jako "testy przecierek". Beata się jednak dopatrzyła:-) i jest zainteresowana jak uzyskałam ich wybarwienia. Pomyślałam, że może i komuś z Was może się to przydać:-)
Dwa świeczniki były drewniane i jeden z jakiegoś tworzywa. Ich stan przed (niestety tylko dwa świeczniki z trzech):
before... |
Zacznę od tego, którego nie ma na zdjęciu powyżej:-)
Poświęciłam mu najmniej czasu a efekt najbardziej mi się podoba. Wcześniej drewno było pokryte moim zdaniem bejcą w kolorze ciemnego dębu. Zmatowiłam świecznik papierem ściernym (120) usuwając częściowo zabarwienie i wydobywając naturalny odcień drewna. Mocno rozcieńczyłam farbę wodą (kolory mieszałam sama na bazie orzecha włoskiego, szarości i barwników czerwonego, czarnego i żółtego) i pomalowałam świecznik. Po wyschnięciu nałożyłam biel - również mocno rozcieńczoną z wodą i zanim farba wyschła wytarłam nadmiar papierowym ręcznikiem. Na koniec przeszlifowałam wełną stalową.
Następny świecznik również drewniany:
Oczyściłam go i zmatowiłam papierem ściernym. Jego naturalny kolor odpowiadał mi więc nałożyłam na niego tylko pastę do wybielania drewna od razu usuwając jej nadmiar ściereczką. Po wyschnięciu przeszlifowałam wełną stalową.
I moja zmora...:-( Kształt tego świecznika bardzo mi się podobał... i to wszystko. Nie lubię tworzywa i dało się to odczuć w obróbce...
Wielokrotne malowanie i szlifowanie. Orzech włoski, szarość z orzechem włoskim - przecierka. Później biel - przecierka. Było brzydko więc znowu odrobina orzecha - przecierka. Po jakimś czasie miałam dość i tak go zostawiłam. Efekt wcale mi się nie podoba ale póki co tak pozostanie:-)
Powstał komplecik, który dzielnie towarzyszy nam w zimowe wieczory:-)
Podczas prób "przecierkowych" powstała też lampa. Kupiłam ją z urwanym kablem i w stylu, który mi zupełnie nie odpowiadał. Ale jej podstawa i wielkość mnie urzekła... Pięknie toczony stelaż wraz z kloszem to wielkość ok. 80 cm a średnica abażura - ok. 50 cm
Tak wyglądała wcześniej...
before... |
Szlifowałam "nogę" do momentu aż pojawiło się surowe drewno bez żadnych zabarwień. Później pomalowałam ją tą samą techniką jak pierwszy z opisywanych świecznik. Ostateczny wygląd był jak dla mnie dość chłodny więc na wierzchu metodą suchego pędzla naniosłam pastelową orchideę. Wszystko przeszlifowałam grubą wełną stalową wydobywając kolory spod spodu.
after... |
Oczywiście ściągnęłam z klosza połyskujący poliester i uszyłam nowy abażur. Tkanina odzyskana z jakiejś starej spódnicy z grubego płótna, przez które pięknie wieczorami przebija światło...
Mąż wymienił kabel i lampa skończona... choć chodzi mi już po głowie inny abażur...:-)
Miłego tygodnia Wam życzę!!!
Magda
LAMPA ABSOLUTNIE CUDNA...A ŚWIECZNIKI BĘDĄ MI SIĘ SNIŁY PO NOCACH:))
OdpowiedzUsuńzatem kolorowych snów Qrko!
UsuńJestem zauroczona tą lampą. Chciałabym kiedyś znaleźć podobną: dużą, stabilną, starostylową. Nie jestem wielbicielką dużych świeczników, ale widać kawał dobrej roboty.
OdpowiedzUsuńwygrzebałam ją na starociach jakiś rok temu, czasami trzeba mieć troszkę szczęścia:-)
UsuńŚwietnie to opisałaś, lampą jestem zauroczona!
OdpowiedzUsuńPięknie!!!
jeśli opisy komuś się przydadzą, tym bardziej będzie mi miło:-)
UsuńBardzo ładnie to wyszło!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie pracowita osóbka. Mnie też coraz bardziej podobają się złamane bielą szarości.
Usuńdziękuję,
UsuńPinezko te odcienie dają bardzo fajny efekt. Poza tym wiele odcieni do nich wbrew pozorom pasuje a jeśli szarość wydaje się zbyt chłodna można dodać jakiegoś "ciepłego" pigmentu (np. soczysta czerwień)
I tak oto jesteś posiadaczką świeczników i lampy, do których za chwilę wiele z nas zacznie wzdychać... Dzięki swej pracy wydobyłaś z tych przedmiotów to, co w nich najpiękniejsze!!!
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam zaraz wzdychać:-) Chwilka dla siebie i Ty też możesz mieć własnoręcznie wykonany obiekt westchnień:-)
UsuńPiękne świeczniki :) i piękna lampa :) aż trudno uwierzyć, że ta sama rzecz a całkiem inna! :) Dom pięknieje z dnia na dzień i nie zwiastuję temu rychłego końca zważywszy na Twoją Madziu wyobraźnię i bogaty wybór staroci..:)))
OdpowiedzUsuńoch Kasiu - można by stwierdzić, że to już choroba:-) Jeszcze sporo gratków leży i czeka ale ja już w myślach urządzam naszą stodołę:-)
UsuńKochana to ja jeszcze poproszę o krok po kroku zmiany abażurka bo Twoja lampka powaliła mnie na kolana !! świeczniki cudowne ... nio zdolna bestyjka z Ciebie i tyle ... pozdrawiam cieplutko ..
OdpowiedzUsuńMoniś - to opiszę to tutaj (ale ostrzegam, że to trochę dłubanina):
Usuń- kiecka kupiona w lumpie w dość dużym rozmiarze (jak mąż zobaczył to cudo, to stwierdził, że będę miała w czym kartofle kopać...:-))
- mój stelaż po zdjęciu poliestrowego abażurka wyglądał tak: dwa druciane okręgi: mniejszy na górze, większy na dole połączone ze sobą 10 drutami pionowymi - więc do owinięcia materiałem miałam coś w rodzaju 10 trapezów
- spódnice pocięłam na trzy kliny (2 x na trzy trapezy i 1 x na cztery trapezy), wcześniej dopasowując je rozmiarem do stelaża. Materiału było za mało, żeby po prostu owinąć klosz. Zależało mi na tym, żeby po zaświeceniu lampy nie było widać szwów (to takie czepianie się szczegółów przez zdrowych "inaczej"). Dopasowałam więc kliny tak, aby miejsce ich zszycia przypadało dokładnie w miejscu pionowych drutów stelaża. Cały czas wszystko mierzyłam na stelażu pomagając sobie szpilkami lub fastrygując. Jak już wszystko wydawało mi się O.K. ucięłam nadmiar materiału na górze i na dole dając zapas ok. 1,5 cm.
- zdjęłam takie ubranko ze stelaża, na maszynie przeszyłam miejsca łączenia materiałów i ponownie założyłam na stelaż
- i teraz to już igła, nitka, dobra muzyczka albo miłe towarzystwo i ręczne podszywanie. Pozostawione zakłady materiału zwinęłam na pół i robiłam mały rulonik zawijając go do środka klosza, po czym zszywałam tak, żeby nie było widać szwów na zewnątrz, no i żeby rulonik był w miarę symetryczny bo trochę go widać stojąc obok:-)
Mam nadzieję, że w miarę czytelnie to opisałam. Ręce mi chodzą na wszystkie strony bo łatwiej pokazać niż opisać...:-)
zapomniałam - oczywiście to taki abażur raczej na stałe. Chcąc go wyprać trzeba będzie go odpruć. W moich poprzednich abażurkach robiłam np. tuneliki i wciągałam w nie sznurki, po czym mocno je związywałam. Bez problemu można je ściągnąć i uprać. Tutaj jednak zależało mi na dość mocno "dopasowanym" materiale więc wersja ze sznurkami odpadała
Usuńświeczniki cudne - niestety nie potrafię sama tego wykonać - kupiłam gotowe w Ikei :)
OdpowiedzUsuńi też z pewnością cieszą oko!
UsuńUzyskałaś bardzo ładny efekt.Moje świeczniki mają taki zimny kolor.Teraz gdy zobaczyłam Twoje ,myślę o przemalowaniu swoich ,ale musi się trochę ocieplić.Dziękuję za instrukcję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto życzę powodzenia! A ciepło niech szybko przychodzi!!!
UsuńLampa i świeczniki mi się bardzo podobają. ładnie wyszło :)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo!
UsuńPrześliczne świeczniki i lampa....bardzo ładny efekt! Chyba zabiorę się za swoją lampę.....Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńEwuś to trzymam kciuki i koniecznie ją pokaż!
UsuńWspaniały efekt, wszystko pięknie się prezentuje
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie!
Usuńpiękne te świeczniki, lampa poprostu cud!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, cudnie faktycznie robi się wieczorem gdy spod klosza wydostaje się światełko...
UsuńMadziu, widze, ze abazury staja sie powoli Twoja specjalnoscia. Bardzo mi sie ta lampka podoba, a material abazura sliczny. Trzymaj sie cieplutko. Podobno mrozy maja juz troche zelzec.
OdpowiedzUsuńtak jakoś Zosiu się ostatnio składa, że lampy wpadają mi w ręce...:-) Tego romantycznego światła nigdy dość, szczególnie gdy mróz i ciemność na zewnątrz... Rozumiem, że wiadomości dot. prognoz pogody masz od jakiegoś wiarygodnego górala...???:-) Trzymam Cię za słowo:-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie świeczniki. Ciągle poluję, żeby zdobyć. Wyszły Ci bardzo ładnie. Lampa też piękna. Ja też niedawno robiłam lampę, i tak sobie myślę, że też ją pokażę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło z Łąkowa!
chętnie zobaczę, pozdrowionka
UsuńKochana Madziu, bardzo Ci dziękuję, że moja ciekawość co do Twoich świeczników przyczyniła się do napisania odrębnego posta. W tej chwili jestem w pracy , więc mogę tylko szybciutko Ci za niego BARDZO , BARDZO PODZIĘKOWAĆ. Wieczorem , w domku spokojnie będę się cieszyć pełnym instruktażem wykonania tych pieknych świeczników. Na razie nie mam własnego bloga. Kończymy budowę naszego wymarzonego domu, więc wszystkie swoje "wytworki", których jest już tyle, że nie bardzo mam je gdzie chować, może kiedyś zaprezentuję. No i przymierzę się oczywiście do zrobienia świeczników... Życzę Ci wielu wspaniałych inspiracji. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło, Beata.
OdpowiedzUsuńBeatko, cieszę się, że mogłam Ci pomóc. Aranżowanie własnego domku, to wspaniała przygoda i zabawa. Powodzenia!
Usuńchociaż każdy świecznik z innej parafii, to dzięki tym przecierkom pasują do siebie idealnie :)
OdpowiedzUsuńa lampa po metamorfozie jest debeściarska :)
pozdrawiam ciepło
Kasia
dzięki podobnej kolorystyce nie ma jarmarku w domu:-)
Usuńjej jestem pod niesamowitym wrażeniem... przepięknie przerobiłaś i te świeczniki i lampę:))) wspaniały styl shabby chic nadałaś:) ale mi się podoba:)))
OdpowiedzUsuńmiło mi bardzo, pozdrowionka
Usuńuwielbiam do Ciebie zaglądać, robisz takie piekne rzeczy.....
OdpowiedzUsuńmiło mi to "czytać":-) zapraszam serdecznie!
Usuńudało Ci się przerobić te świeczniki wyśmienicie...pasują teraz do siebie!A lampa po przemianie jest niesamowita a ten klosik...miodzio!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńprzez pewien czas wszystko stało blisko siebie - stół, świeczniki i lampa całkiem niezły dawało to efekt. Ale u mnie ciągle "rzeczy jeżdżą" więc zero szans na przyzwyczajenia:-)
UsuńWidzę że nie zapisal się mój koment wczesniej.Net mi przerywa.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem świeczniki są super.Nie ruszałabym ich już.Jednak to Ty z nimi obcujesz i maja Tobie ''przylegać".Bardzo podoba mi sie Twój kominek.Miłościa darzę cegłę,zwłaszcza starą.Właśnie z niej ma być mój kominek i tez wypada by był naarożny.Twój jest z cegły czy z płytek ceglanych?Pozdrówka ciepłe-aga
Agnieszko - obudowa jest mieszana - ścianki są z cegły (tej samej, o którą pytałaś przy okazji wcześniejszych postów) natomiast "podstawa" kominka jest wyłożona płytkami. Wykończone wszystko jest dębowymi "opaskami". U nas kominek jest tak usytuowany, że tylko narożny oddaje w pełni radość ognia:-)
UsuńDzieki!!za odpowiedz,miło mi .Zapraszam Cie również serdecznie-aga
UsuńBardzo ładnie Ci to wyszło. Zrobię podobnie jak tylko wypatrzę gdzieś stare świeczniki;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
to udanych łowów życzę:-)
UsuńWspaniały efekt uzyskalas tego postarzania świeczników, a lampa jest rewelacyjna, z kloszem tworzy zgrany duet.
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki!
UsuńRewelacjna przecierkowa lekcja. Przemienilas pieknie swieczniki, a lampa prawdziwa perelka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a nóż się komuś przyda...:-) Pozdrowionka
UsuńPrzmiana lampy najkorzystniejsza:)
OdpowiedzUsuńi mi się podoba:-)
UsuńCudownie przywracasz nowe życie przedmiotom!masz do tego rękę zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńlampa jest piękna!!
pozdrawiam!
za to nie mam paznokci po takich szlifowaniach...:-)))
UsuńPiękne świeczniki...Najfajniej Ci wyszedł ten najwyższy. Miałam taki okres,że w graciarniach kupowałam wszystkie jakie mi wpadły w ręce...:)
OdpowiedzUsuńtak... znam tą chorobę...:-)
UsuńWitam. Kocham przecierki, a Twoje, tak znakomicie skomentowane, są rewelacyjne. Blog świetny, zaliczę go do ulubionych. Pozdrawiam. Będzie mi miło, jak w wolnej chwili zajrzysz do mnie :))
OdpowiedzUsuńdziękuję, chętnie Cię odwiedzę!
UsuńPiękne metamorfozy !, lampa jest urzekająca :)),no i świetny komplet świeczników, a ja nie mam zapału do dekupażu i malunków więc podziwiam u innych ;))
OdpowiedzUsuńbuziaki!
właśnie dlatego cieszę się, że powstały blogi - można nacieszyć oczy a przy okazji poznać pokrewne dusze:-)
Usuń"Przecierka" to dla mnie całkiem obcy, acz od pewnego czasu bardzo kuszący, temat. Twój opis jest czytelny, ale jak każda "fachura" zapomniałaś o detalach dla laików :( 1. Czy mowa jest o farbach wodnych akrylowych (gdzieś już taka nazwa obiła mi się "o oko"? 2. Jak wygląda i gdzie można kupić - grubą wełnę stalową?
OdpowiedzUsuńI proszę bez uśmieszków, każdy był kiedyś (i zapewne nadal jest) w jakiejś dziedzinie laikiem...
Pozdrawiam :-)))
Żadna ze mnie fachura ale chętnie dzielę się swoimi doświadczeniami:-)
UsuńOdpowiadając na Twoje pytania - mowa o wodnych farbach akrylowych a wełnę stalową przeważnie kupuję w marketach budowlanych.
Powodzenia!!!
Piękna patyna , jesteś zbyt mądry!Michaela
OdpowiedzUsuńPrzepiękne to wszystko.. Nie mogę tutaj nie zostać!:D
OdpowiedzUsuńpodoba mi sielampa! fajnie ze tu trafilam:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsuper są te świeczniki , a lampa rewelacja!!!
OdpowiedzUsuń