wtorek, 18 stycznia 2011

Dzień Babci

Wszyscy moi bliscy znajomi i rodzina wiedzą, że nie mam kompletnie pamięci do dat:-) Jak tylko zbliża się "Czyjś Dzień" - patrz imieniny, urodziny, rocznica - dostaję wcześniej "telefon-przypominajkę". Najbezpieczniej, gdy jest on wykonany w dniu danego święta, w przeciwnym wypadku również istnieje ryzyko "przegapienia". Jedyna data, która trzyma się mej pamięci to 21 stycznia. W sumie nie wiem dlaczego... Jedno jest pewne w tym dniu świętują moje babcie i przyjaciółka z lat szkolnych - imieninowa Agnieszka:-)
Babcia - to z nią kojarzą mi się jedne z najpiękniejszych chwil w życiu.
To do Niej jeździłam na wakacje i ferie,
to Ona smażyła mi pyszne placuszki,
to z Nią grałam w chińczyka, warcaby, karty,
to Ona woziła mnie w wiklinowym foteliku na swoim rowerze,
to Ona organizowała mi pikniki nad jeziorem, a gdy zimą lód pokrywał taflę wody chodziłyśmy na łyżwy.
Krok w krok za Babcią.
To dzięki Niej mogłam wchodzić po krętych, drewnianych, skrzypiących schodach prowadzących na chór kościółka, gdzie nigdy nie widziałam innego dziecka i gdzie zamiast słuchać kazania liczyłam z góry czapki, kapelusze i głowy wiernych:-),
to Ona kazała mi "odwracać się do ściany", gdy wieczorem zasypiałam w Jej łóżku, podczas gdy Babcia słuchała telewizyjnych wiadomości :-),
to Ona robiła mi sweterki na drutach i chwaliła gdy pod Jej okiem udało mi się wydziergać szaliczek,
to Ona zabierała mnie ze sobą do pracy, gdzie mogłam podziwiać Ją w roli przedszkolanki,
to z Nią wylegiwałam się na kocyku słuchając śpiewu ptaszków i łapiąc promyczki słońca,
to Ona "wygrywała" mi swoją kolekcję płyt winylowych na starym gramofonie,
... mogłabym tak jeszcze długo a i tak nie opiszę wszystkich wspólnych chwil...
A teraz... mieszkamy daleko od siebie ale wiem, że często o mnie myśli. Ja o Niej też.
Na szczęście są telefony, choć Babcia broniła się długo przed jego posiadaniem. Efekt - często "całowałam klamkę", gdy Ją odwiedzałam - co jak co ale w miejscu to ta Kochana Kobietka nie usiedzi...:-)))
Kolor zielony to Jej ulubiony. Uwielbia "durnostojki". No to po kilku tygodniach pracy zmajstrowałam takie decoupagowe pudełeczko, które było prezentem od Mikołaja.




Na wieczku z jednej strony umieściłam ksero starego zdjęcia, na którym jest mama mojej Babci ze swoimi siostrami. Po drugiej stronie - moja Kochana Babcia ze swoimi dziećmi. Obowiązkowo kolor zielony w postaci bluszcza i paseczków. Pieszczotliwie zwracam się do Niej "Pani Babciu" - stąd etykietka:-) Wszystko delikatnie postarzyłam i zadowolona z efektu wręczyłam Nowej Właścicielce. A Babcia co... spojrzała i powiedziała, że czeka na obiecany prezent. Tysiąc myśli przebiegło mi przez mózgownicę i ... olśnienie! Bijąc się w pierś wiedziałam, że nie sprostałam... A jedyne o co mnie Babcia prosiła ostatnio, to choć parę zdjęć mojej rodzinki...
Nie pamiętam, kiedy ostatnio wywoływałam fotki. W dobie fotografii cyfrowej wszystko "kiszę" w komputerze. Zrobiłam więc porządki i wywołałam całą masę zdjęć. I zrobiłam opakowanie...:-) Kupiłam album, któremu troszkę zmieniłam okładkę... Tak, żeby pasował do pudełeczka... Oto i on:



Mam nadzieję, że tym razem Babcia będzie zadowolona...:-)

Całuski i przytulaski dla wszystkich babć w dniu ich święta!!!

3 komentarze:

  1. Piękna historia. I prezenty cudne! Ja już nie mam babć, ale też pozostało mi mnóstwo fajnych wspomnień. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. mądry i głęboki wpis.
    mimo zimy zaokiennej zrobiło się cieplej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hallo Magdalena,
    Danke für deine lieben Worte! Woher kannst du so gut Deutsch? Von deiner Oma??? Ja, Grün ist die Farbe der Hoffnung. Die können wir alle gut gebrauchen.
    Bald kommt rosa, gaaanz viel Rosa...
    Liebe Grüße nach Warschau
    Dana

    OdpowiedzUsuń