Tłusty czwartek w tym roku jakoś "uciekł" mojej uwadze. W natłoku różnych spraw nawet się nie zorientowałam, że mam okazję do bezkarnego, słodkiego obżarstwa:-) Mąż kupił delikatnie po pączku ale czułam niedosyt i postanowiłam wypróbować naleśniki Ilooki. REWELACJA!!! Gorąco polecam je wszystkim łasuchom - przepis znajdziecie tutaj.
Jedyne co zmieniłam, to nie mieliłam sera trzy razy a jedynie władowałam do miksera składniki nadzienia i na wysokich obrotach wszystko utarłam (a w tym czasie mogłam prowadzić ożywioną rozmowę z córcią - jest na etapie ba-ba-ba i jednocześnie bawić się w wojnę z synkami:-)). Całą rodzinką uwielbiamy naleśniki polane jogurtem więc zamiast "Ilookowej porzeczki" poszedł w ruch jogurt grecki z dużą ilością malin w syropie - własnej roboty rzecz jasna:-)
PYCHOTA, były dokładki...
I na tym obżarstwo tego dnia miało się skończyć...
Ale wieczorem przyjechali moi rodzice i maminka zaopatrzyła nas w wielką michę faworków!
Jechały z daleka..., trzy godziny siedziały grzecznie w aucie..., są bez konserwantów... od własnej mamy..., no przecież obrazi się jeśli choć trochę nie spróbuję... I tak usprawiedliwiając brak silnej woli, wciągnęłam mnóstwo pysznych kalorii po godzinie 20, poprawiłam po 21, jakoś tak przechodziłam akurat obok po 22..., hmmm... jest po 1 w nocy... w sumie jeden nie zaszkodzi....
Pierwszy raz robiłam też focaccię z ziarnami - jeszcze się studzi więc na jej temat podzielę się z Wami słówkiem przy najbliższej okazji.
Chociaż nie jestem fanką pączków to raz do roku w tłusty czwartek obowiązkowo trochę kalorii musi być :) Za to naleśniki uwielbiam pod każdą postacią. Dobrze, że pogoda dopisuje i można na spacerze zrzucić zbędne kalorie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFaworki mniam mniam......
OdpowiedzUsuńNo bardzo apetycznie wszystko wygląda. Faworki uwielbiam, a naleśniki wyglądają tak zachęcająco, że penie spóbuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że naleśniki smakowały:)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu życzę!
Pychaaa, mniam! Będę robić!:)
OdpowiedzUsuńŚciskam :)