Zamarzyła mi się czerwień w salonie... I to nie w dodatkach, tylko w meblach. Czerwień w odcieniu dojrzałej maliny, przytarta starością... Oprócz wymarzonego koloru meble musiały mieć jeszcze określony kształt i rozmiar. W żaden sposób nie można było tego połączyć by znaleźć "gotowca".
Wymierzyłam, naszkicowałam a resztą zajęli się już Ada i Michał z Daro Meble. Minął już prawie rok, jak przyjechały do mnie konsola i bieliźniarka. Zamówiłam je w "surówce" bo ciężko mi było wytłumaczyć kolor i efekt przetarć.
Potrzebowałam mebelka na podręczne rzeczy, czytane aktualnie książki, ulubione płyty, ładowarki... I tak z potrzeby powstała konsolka:
Farby mieszałam, mieszałam aż uzyskałam zadowalający kolor. Wybrane miejsca konsoli pomalowałam brązową bejcą, przetarłam bezbarwnym woskiem i całość dwukrotnie pomalowałam czerwienią. Następnie tylko kilka ruchów papierem ściernym i woskiem postarzającym.
Potrzebowałam też miejsca na gry planszowe, bajki dla dzieci, bloki i całą masę kredek, flamastrów i farb. Tak powstał kolejny mebelek:
I znów powolny proces malowania...
Ta czerwień jest u nas od września. Dość wyrazista ale nie męczy. Energiczna ale zarazem uspokaja. Może to kolor, a może drewno a może fakt, że całą naszą piątką najchętniej tutaj spędzamy czas...
Pozdrawiam ciepłą czerwienią...
Magda