piątek, 29 marca 2013

Zieleń w sercu i w domu

Na leżący wokół śnieg i ziąb nie mamy wpływu ale nasze domowe otoczenie możemy lekko "podkręcić":-) i ogrzać. Na świece, koce i poduchy już był czas. Teraz pora na wiosnę: radość, energię i ... ZIELEŃ!
Dodaje nam wigoru od porannego śniadania i koi do snu swym spokojem...


Świeże tulipany ustąpiły jednak miejsca... krokusom. W przedszkolu moich dzieci został zorganizowany kiermasz wielkanocny. Pięknym ozdobom nie można się wręcz oprzeć a co ważne cały dochód z uzbieranych pieniążków zostanie przekazany dla dwuletniego chłopca walczącego z białaczką. W takiej sytuacji zeszłoroczne dekoracje pozostały w kartonach a my każdego dnia wychodziliśmy z przedszkola z nowymi cudeńkami. Sami przyznacie, że tym krokusom nie można się oprzeć...


A to serduszko od mojego synka, własnoręcznie ulepione z gliny...:-)


Nie mogło też zabraknąć świątecznych baranków i owieczek z masy solnej (to również kiermaszowe łowy)



I takich właśnie świąt Wam Moi Drodzy życzę 
radosnych, beztroskich, 
pełnych słońca tego na zewnątrz i tego w sercach!!!



środa, 20 marca 2013

Drewniany Pajacyk na drewnianym wieszaku i toskańskie wspominki...

Jaką postać widzicie na tym wieszaku...?


... Tak, to Pinokio! Uroczy drewniany pajacyk. Wieszak ten zrobiłam dla moich dzieci już ponad 4 lata temu i za każdym razem, gdy Tymuś wieszał na nim swoją kurteczkę, twierdził że to żaden Pinokio tylko... Noddy...
Na nic zdały się moje tłumaczenia, czytanie bajeczki a nawet upominania starszego brata. Noddy i koniec! Aż do momentu, kiedy to prawie rok temu poznaliśmy Pinokia tak blisko, że bliżej już chyba nie można...:-)

I choć zimowa aura za oknem, to chciałabym Was zabrać dzisiaj w podróż do ciepłej i pachnącej Toskanii...
Pewnie część z Was zastanawia się co ma wspólnego Pinokio z Toskanią...? - wiele...


Majówkę zeszłego roku spędzaliśmy właśnie w Toskanii. Nie muszę Wam mówić, że było cudownie...?:-) Wspaniałe widoki, przemili ludzie i pyszne jedzenie obowiązkowo w towarzystwie regionalnego wina, sprawiły, że chętnie tam wracamy wspomnieniami...

Oprócz planów wycieczek kupiłam przed wyjazdem przepiękne wydanie "Pinokia" (wydawnictwo Media Rodzina).


W dziecięcej biblioteczce mieliśmy już wcześniej skrócone wersje tego opowiadania ale żadne nie ujęło nas tak jak to...
Polecam Wam gorąco to wydanie, które oprócz pięknej oprawy zawiera cudowne ilustracje i wiele wspaniałych historii.
 
 
I dodam, że ta książka wciąga nie tylko dzieci...:-) Dosłownie połknęliśmy 200 stron! I do tej pory chętnie do niej wracamy.
No tak ale w dalszym ciągu nie wyjaśniłam co ma z tym wspólnego Toskania... Otóż autor Pinokia, Carlo Lorenzini urodził się we Florencji. Na cześć toskańskiej miejscowości, gdzie przyszła na świat jego mama, przybrał pseudonim Collodi. Rasowy Włoch, prawda...?:-) Mammę wielbił ponad wszystko:-) I właśnie do odwiedzenia miejscowości Collodi (niedaleko Pistoi) gorąco Was zachęcam!
Znajduje się tam bowiem Parco di Pinocchio, czyli Park Pinokia. Daleki od współczesnych placów zabaw dla dzieci jest pełen uroku i zieleni. Koniecznie przeczytajcie wcześniej rozszerzone wydanie książki, a sobie i Waszym dzieciom sprawicie frajdę w odszukiwaniu i odgadywaniu postaci i scen.

Park jest bardzo tajemniczy - chodzi się tam krętymi ścieżkami, które są otoczone zielenią i właśnie dlatego nie wiemy co znajduje się za każdym zakrętem. Przyspieszamy więc tempa, wspinamy się po schodach, to znów schodzimy, kamienny bruk i ponownie zakręt... i kwiaty... i zieleń...



Ale niech te kwiaty Was nie zwiodą bo na drodze potrafi ni stąd ni zowąd wyrosnąć "karabinier" albo podstępni Lis i Kot...


... to znów skamieniejecie na widok świerszczy lub wpadniecie na ślimaka...


... lub nagle zza rogu zaatakuje Was krab tryskający wodą a zaraz za nim znajdziecie chatkę Rybaka...

I jedna z największych atrakcji dla Maluchów - ogromny tryskający wodą wieloryb z potężnymi zębiskami i uwięzionym w brzuchu Gepettem.

zdjęcie po prawej, to widok z góry wieloryba gdzie wchodzi się krętymi schodkami lub na zewnątrz wieloryba

Atrakcji w parku jest jeszcze mnóstwo! - m.in. statek i grota piracka, z ukrytymi skarbami, Niebieskooka wróżka, labirynt roślinny gdzie kierunek do wyjścia wskazuje długi nos Pinokia (tam też się setnie bawiliśmy). Jest tam również Muzeum z postaciami z bajki oraz gabloty z umieszczonymi starymi wydaniami książki.


Oprócz powyższych atrakcji na najmłodszych czekają place zabaw, karuzele i mini teatrzyki.

Jak już zakończycie wizytę u Pinokia, koniecznie musicie zrelaksować się w Villa Garzoni - pięknym ogrodzie z XVII w., który jest nieopodal.






No i powiedzcie sami czy nie chcielibyście mieć takiego widoku ze swojego ogrodu (i nie mam tu na myśli tej blondyny na zdjęciu...):-))


 I jeszcze odrobina tropików - na terenie ogrodów jest Motylarnia, gdzie można spacerować wśród latających motyli i pięknych roślin. Tutaj niestety na skutek wysokiej temperatury i wilgotności powietrza mój aparat zastrajkował i nie mam zbyt wielu zdjęć:-)



Mogłabym tak jeszcze długo bo wspomnienia są wciąż żywe...:-)
Więcej informacji o tym pięknym miejscu znajdziecie na: http://www.pinocchio.it/

Oprócz wspomnień chłopcy przywieźli drewniane pajacyki...


A już następnym razem pokażę Wam następne półko-wieszaki, ponieważ nasz pinokiowy "łapacz kurtek" stał się za mały...:-(